Amelia Stein
urodzona w 1958 roku w Dublinie, w Irlandii, gdzie obecnie mieszka
www.ameliastein.com
Strata i pamięć ( 2002)
Fotografie zostały zaprezentowane w Rubicon Gallery w Dublinie w Irlandii (www.rubicongallery.ie). Stanowią część kolekcji Irish Museum of Modern Art (Irlandzkie Muzeum Sztuki Współczesnej). Zostaną pokazane w bieżącym roku podczas wystawy grupowej pt. What Happens Next is Secret (Tajemnicą jest to, co zdarzy się dalej). (www.modernart.ie). Dostępna będzie limitowana edycja wydruków (5 zdjęć), możliwość zakupu za pośrednictwem Stoney Road Press, www.stoneyroadpress.com
Po śmierci moich rodziców musiałam zamknąć ich dom oraz zabrać wszystko, co do nich należało. Zdjęcia przedstawiają wybrane przedmioty, które przyniosłem do swojego studia.
/Amelia Stein/
Strata i pamięć
Amelia Stein znana jest jako portrecistka. W ciągu ostatnich dziesięciu lat zaprezentowała kilka znaczących wystaw. Prace wykonane w ramach tego cyklu, spartańskie i intymne w przekazie, uwieczniają rzeczy osobiste, które należały do zmarłych rodziców autorki. Wspomnienia nadają znaczenie rzeczom pozornie zwyczajnym. Zajmując się przedmiotami, które do kogoś należały, możemy sobie łatwo wyobrazić, że przywrócony zostaje pewien stopień kontaktu z ich właścicielami, a przynajmniej można uzyskać dostęp do pewnych związanych z nimi wspomnień.
Artystka pogodziła się z nieobecnością rodziców, zajmując się rzeczami codziennego użytku, które do nich należały. Ulegając swojemu instynktowi fotografa, po pewnym czasie Stein zaczęła fotografować przedmioty rodziców – łopatkę i grabki ogrodowe matki, znoszone buty sportowe ojca, jej pomadkę do ust i jego trofea sportowe. W ten sposób artystka odtwarza w niejako ich wspólne życie, a jednocześnie archiwizuje swoją własną historię i wspomnienia. Jej zdjęcia to prawdziwe portrety – portrety nieobecnych.
„Boję się, że w momencie gdy ich dom zostanie opróżniony z wszystkich tych przedmiotów, które przypominają mi najdrobniejsze szczegóły naszych ostatnich wycieczek, dyskusji i kłótni, mogę nie być w stanie przywołać tego w pamięci. Próbuję więc utkać z tych wspomnień siatkę bezpieczeństwa, stworzyć z nich coś bardziej trwałego”.
Postawiłam się w jej sytuacji, stałam się osobą, którą zawsze chciała, bym była.
Stanęłam w jej kuchni, świątyni rzeczy, których nigdy nie wolno było dotykać, otworzyłam jej prywatną szufladę, pełną karteczek z zapiskami i inne, pełne przyrządów kuchennych. Szuflady, na zajrzenie do których zawsze trzeba było mieć jej pozwolenie, były teraz tylko moje.
Do czego to wszystko służyło? Po co aż tyle różnych pojemników, naczyń o wszystkich możliwych kształtach i rozmiarach? Dlaczego osoba, która zawsze wybierała tak starannie i praktycznie, zbierała to wszystko i układała w taki właśnie, a nie inny, sposób?
Dopiero rok po jej śmierci (niemal co do dnia) otworzyłam dwie słynne żydowskie książki kucharskie, z których ciągle korzystała, szukając zakładek i co bardziej zużytych stron, wskazujących na to, z których przepisów najczęściej korzystała.
Zaczęłam gotować, by odtworzyć wszystkie potrawy, które tak starannie, z uczuciem i wyczuciem, przygotowywała dla taty, licząc na to, że karmienie go tymi smakami, tym, co zna, sprawi, że będzie jadł i żył.
Wszystko ma swoją funkcję, każdy talerz staje się przydatny i ożywa, kiedy godzinami niezdarnie pichcę. Każde danie ma swoje naczynie. Jej duch stoi obok mnie, moje ręce stają się jej rękami. Obieram, szatkuję i mieszam, by dotrzeć do jej wspomnień.
Napisane 29 lipca 2007r., w 10. rocznicę śmierci mojej matki, Mony Stein.