Lilly McElroy

Rzucam się na facetów

Założenie projektu jest bardzo proste – idę do baru i podchodzę do mężczyzn, których nie znam, pytając, czy mogę się na nich dosłownie „rzucić”, a następnie upewniam się, że mogę ten moment sfotografować. Szukam postawnych, aby poradzili sobie ze złapaniem niemal siedemdziesięciokilogramowego rozpędzonego „pocisku”. Innymi słowy, mój wybór pada na tych, którzy w mojej ocenie są w stanie przyjąć uderzenie.

Powstałe w ramach projektu fotografie ukazują mnie w locie, z rękoma wyciągniętymi w kierunku osoby, która może mnie złapać. Wyglądam wtedy jak właśnie wystrzelona kula, jest we mnie jednak naiwny romantyzm. Obrazy te to dokumentacja gestu pełnego nadziei, a zarazem agresywnego, domagającego się możliwości połączenia i kontaktu. Mężczyźni często wyglądają na przerażonych, a przynajmniej zaskoczonych. Występuję w roli agresora, to jasne. Uważam swoje skoki za akt feminizmu odzwierciedlający podstawową potrzebę kontaktu. Do tej pory nikt nie ucierpiał w ich wyniku.