Alberto Prieto
Morscy pasterze
www.albertoprieto.org
Trudno jest opisać uczucia, które budzą się w człowieku, gdy patrzy na port, w którym nie ma wody.
Mieszczące się niegdyś w centralnej Azji pomiędzy Kazachstanem i Uzbekistanem w rejonie o bardzo suchym klimacie, Jezioro Aralskie (zwane również Morzem Aralskim), było czwartym co do wielkości zbiornikiem słodkiej wody na świecie. Od północy zasilała je rzeka Syr-daria, od południa Amu-daria.
Problemy pojawiły się już w 1960 r., gdy zaczęto wdrażać sowieckie metody mające na celu zwiększenie produkcji bawełny. Zbudowano wówczas ogromne sieci kanałów irygacyjnych na obszarze pustyni w centralnej Azji, odciągając jedną trzecią wody z Amu-darii w celu nawodnienia licznych upraw bawełny. Przez lata z rzek wspomagających jezioro pobierano coraz więcej wody, aż w końcu przestały je zasilać. W efekcie powierzchnia zbiornika zmniejszyła się o 75%. Przy obecnym tempie wysychania, Jezioro Aralskie może zupełnie zniknąć do roku 2020.
Związek Radziecki ogłosił katastrofę ekologiczną w tym rejonie dopiero w połowie lat 80.
Dzisiejsze Jezioro Aralskie to morze łez dla tych, którzy pozostali w rejonie jego działu wodnego. Poza małą ilością i słabą jakością wody pitnej sytuację pogarszają liczne problemy zdrowotne, których przyczyną są susze oraz wykorzystanie pestycydów i różnych związków chemicznych. Ma to liczne konsekwencje: zdrowie kobiet w wieku rozrodczym nieustannie się pogarsza, a liczba poronień, martwych porodów oraz deformacji wśród noworodków dramatycznie wzrosła.
Wraz z katastrofą Morza Aralskiego narodziło się nowe pokolenie. O ludziach tych mówi się „morscy pasterze”. Można ich zobaczyć o świcie, jak wynurzają się zza horyzontu, prowadząc swoje wielbłądy, by pasły się w miejscu, które powinno być pełne ryb. Kto wie, może kiedyś nadejdzie dzień, gdy będą mogli wyjąć z ukrycia wędki, które „na wszelki wypadek” wciąż trzymają w domach….
Alberto Prieto